Gdyby
tak, w chwili gdy czuła się dobrze i nie była spocona,
zjawiła się wiadomość, że dom jest pastwą pożaru
i żeśmy wszyscy zginęli, i że niebawem nie zostanie
ani jeden kamień z tych murów, z których jednak
ona będzie miała czas uciec bez pośpiechu, pod
warunkiem że wstanie natychmiast? W marzeniu tym
korzyści uboczne — iż może się napawać w długim żalu
całą swoją czułością dla nas i być przedmiotem zdumienia
miasteczka, gdy będzie prowadziła nasz kondukt,
mężna i przybita, umierająca, ale trzymająca się
dzielnie — łączyły się z korzyścią o wiele cenniejszą,
że ją to zmusi w dobrym momencie, bez chwili czasu
do stracenia i bez możliwości denerwujących wahań
spędzić lato w jednej ładnej posiadłości Mirougrain,
gdzie był wodospad.
Marcel Proust
(fragment powieści W poszukiwaniu straconego czasu.
Tom 1: W stronę Swanna, 1913)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz