Po drodze — pisał Saint-Loup — która odbyła się
dobrze dzięki książce kupionej na dworcu, pióra Arvede'a
Barine (autor jest podobno Rosjaninem; wydała
mi się tęgo napisana jak na cudzoziemca, ale prześlij
mi swoją opinię, ty musisz to znać, ty studnio wiedzy,
któryś czytał wszystko), oto jestem z powrotem w koszarach,
w tym pospolitym życiu, gdzie niestety czuję
się bardzo na wygnaniu, nie mając tego, com zostawił
w Balbec; w tym życiu, gdzie nie odnajduję żadnych
wspomnień przyjaźni, żadnych czarów intelektu; w życiu,
którego atmosferą z pewnością pogardzasz, a które
mimo to nie jest bez uroku. Wszystko mi się tu wydaje
zmienione od czasu, jak stąd wyjechałem, bo tymczasem
rozpoczęła się jedna z najważniejszych epok
mego życia, era przyjaźni. Mam nadzieję, że się nie
skończy nigdy. Mówiłem o tej przyjaźni, o tobie tylko
jednej istocie, tylko mojej kochance, która zrobiła mi
niespodziankę przyjeżdżając spędzić ze mną parę godzin.
Bardzo byłaby rada poznać cię i sądzę, żebyście
się sobie nadali, bo ona także uwielbia literaturę. Co
do mnie wciąż wracam myślą do naszych gawęd, przeżywam
znów owe godziny, których nie zapomnę nigdy;
aby ich kosztować pełniej, odsunąłem się od kolegów,
wybornych chłopców, ale całkowicie niezdolnych tego
zrozumieć. Byłbym prawie wolał pierwszego dnia wywołać
te wspomnienia chwil spędzonych z tobą tylko
dla siebie samego, nie pisząc do ciebie. Ale bałem się,
abyś ty, umysł subtelny i serce arcywrażliwe, nie wbił
sobie jakiegoś ćwieka w głowę nie otrzymując listu,
o ile w ogóle raczyłeś zniżyć swoją myśl ku prostakowi
kawalerzyście, z którym będziesz miał wiele kłopotu, aby go okrzesać i uczynić subtelniejszym i godniejszym
ciebie.
Marcel Proust
(fragment powieści W poszukiwaniu straconego czasu.
Tom 2: W cieniu zakwitających dziewcząt, 1919)
To link do mojego komentarza do posta z 27 marca- niezmiernie mi zależy, żebyś odpowiedział na zadane w nim pytanie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://vulnerantomnesnecatultima.blogspot.com/2013/03/rozmowa.html#comment-form
A co do fragmentu powyżej, to najbardziej poruszył mnie ten końcowy kawałek tekstu : ''Ale bałem się, abyś ty, umysł subtelny i serce arcywrażliwe, nie wbił sobie jakiegoś ćwieka w głowę nie otrzymując listu, o ile w ogóle raczyłeś zniżyć swoją myśl ku prostakowi kawalerzyście, z którym będziesz miał wiele kłopotu, aby go okrzesać i uczynić subtelniejszym i godniejszym ciebie.'' Ile to dzieło ma stron?
Komentarz zauważony (zawsze dostaję potwierdzenie na szkrzynkę). Już odpisuję!
OdpowiedzUsuńTom, z fragmentem powyżej ma 640 storn. Całość "W poszukiwaniu straconego czasu" to 4076 stron.