17 marca 2013

wzmagać milczenie wieży, zaostrzać jeszcze jej wierzchołek. . .

A wieczorem, kiedy wracałem ze spaceru (...), wieża była, przeciwnie, w kończącym się dniu tak ł a godna, że wyglądała, jakby ją położono niby poduszkę z ciemnego aksamitu na pobladłym niebie, które ustąpiło pod jej naciskiem, wgłębiając się lekko, aby jej zrobić miejsce, i otulając jej brzegi; a krzyki ptaków, które krążyły dokoła, zdawały się wzmagać milczenie wieży, zaostrzać jeszcze jej wierzchołek dając jej coś niewysłowionego.

Marcel Proust 
(fragment powieści W poszukiwaniu straconego czasu.
Tom 1: W stronę Swanna, 1913)
 
 
   

2 komentarze:

  1. Koniec świata! Zacząłeś Prousta... Hm, zacząć można. Kończy niewielu. Zwykle zaczynają odpadać przy trzecim tomie (choć to już i tak proustowscy weterani)

    Odpowiedz mi po starej znajomości, jak pierwsze wrażenie?
    Ja, w pierwszych tomach, odbierałam ją jak powieść poetycką!:) Marcel pisze tak... nieprawdopodobnie plastycznie, że czuje się zapach opisywanych przez niego kwiatów; smakuje się potrawy, etc.
    Te jego fantastyczne opisy oblepione są wprost metaforami, przenośniami, porównaniami... stąd moje skojarzenie z poezją.

    Wybacz, ale NIE WIERZĘ, żebyś był w stanie w wieku 20 lat przeczytać całość tego dzieła. Ja to co innego! Nie mam lat 20 tylko 120, więc to był już ostatni dzwonek przed śmiercią. Bo ja wiem... jutro może mnie szlag trafić, albo dopaść jakiś Alzheimer, czy podobna mu przyjemnostka... Tak więc dla mnie 'innej razy' mogłoby już nie być! Dlatego przeczytałam...rzucając to w kąt diesiątki razy przez całe wcześniejsze życie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dickens był tak nudny, że szkoda gadać.
      Chyba widzimy kilka rzeczy podobnie, cały czas myślę o poezji czytając tę książkę.
      Chciałem do ciebie napisać, że gdybym tylko umiał pisałbym tak jak on we fragmencie o pojęciach fizycznej osoby. . .
      Czy przeczytam całość nie wiem. Ale jak będziesz mi tak wjeżdżać na ambicje zrobię to w tydzień.
      Wracam do Cher, do Love Hurts, do 1991. . . Eh. ..

      Usuń