18 kwietnia 2013

wąska szczelina otwierająca się na beethovena i na veronese'a!. . .

(...)- zarówno homoseksualizm młodzieńców Platona, jak pasterzy Wirgiliusza - zanikł, przetrwał zaś i mnoży się jedynie homoseksualizm wrodzony, organiczny, ten, co się kryje przed innymi i maskuje przed samym sobą. I pan de Charlus byłby w błędzie nie chcąc się szczerze odrzec genealogii pogańskiej. W zamian za trochę plastycznego piękna, ileż wyższości duchowej! Pasterz Teoretyka, wzdychający do młodego chłopca, stanie się późnej równie brutalny i tępy jak inny pasterz, którego fletnia rozbrzmiewa dla Amarylis. Bo pierwszy z nich nie jest dotknięty chorobą, jest tylko posłuszny obyczajom epoki. Jedynie homoseksualizm wstydliwy, zohydzony, jest prawdziwy, jedyny, który jest zdolny wydać u tegoż osobnika wysublimowanie duchowe. Drżeniem przejmuje związek spraw fizycznych ze sprawami ducha; myśl, że drobne przemieszczenie czysto fizycznych skłonności, lekka skaza pewnego zmysłu sprawia, iż wszechświat poezji i muzyki, zamknięty dla księcia Guermantes, otwiera się dla pana de Charlus. Nie dziwi nas smak pana de Charlus w urządzaniu mieszkania ani to, że jak kobieta lubuje się w cackach; ale ta wąska szczelina otwierająca się na Beethovena i na Veronese'a!

Marcel Proust 
(fragment powieści W poszukiwaniu straconego czasu. 
Tom 5: Uwięziona, 1923) 
 
 
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz