20 maja 2013

nie miłość i nie wierność, tylko żądza, przyjaciółka samotnych. . .

(...)potrzeba gwałtu i okrucieństwa targają naturą człowieka, człowiek przed nimi ucieka, ucieka od samotności, boi się jej i wstydzi, potem w stadzie, silny i szalony, zadaje i szerzy gwałt, jest ślepy, jest głuchy, ale jest silny, ponieważ jest szalony, aż przychodzi chwila przebudzenia i wówczas człowiek znów zostaje sam, tylko o całą zbrodniczość opętania bardziej niż przedtem samotny i w tym osamotnieniu ostatecznym, w więzieniu ciała i myśli, poczyna szukać ratunku, jednak daremnie go szuka, daremnie czepia się cieni ocalenia, tylko w gwałcie potrafi się zatracić, w gwałcie już odartym ze złudzeń, nagim i ciemnym jak nienawiść, to mógł myśleć jadąc samotny wśród puszczy ogarnianej pierwszymi cieniami zmierzchu, a jeśli się zdarzyło, iż spojrzał w pewnej chwili na swoje dłonie, wówczas musiał myśleć: te dłonie były dłońmi mordercy, czymże jest ślepa wiara i w ogóle wiara wobec dłoni, które są dłońmi mordercy, teraz potrafiąc tylko rozkosz wydzierać z uległych ciał, tylko rozkosz potrafiąc brać i dawać, bowiem kiedy wszystko zawodzi, zostaje żądza, ona jedna, nie miłość i nie wierność, tylko żądza, przyjaciółka samotnych, czujna i poszukująca, wierna nawet we śnie, nigdy nie nasycona, z nią i przez nią idzie się na dno, więc po co uciekać, jeśli uciec nie można?,(...)

Jerzy Andrzejewski (fragment powieści Bramy Raju, 1960)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz