11 sierpnia 2013

była sobie pewna fala. . .

   - Joanno - powiedział - nic ci nie chcę wmawiać. Ale opowiem ci historię o fali i o głazie. To stara historia. Starsza niż my. Posłuchaj. Była sobie pewna fala, która zakochała się w głazie leżącym, powiedzmy, w zatoce Capri. Pieniła się i tańczyła koło głazu, całowała go dniem i nocą, otaczała białymi ramionami, wzdychała, płakała i błagała, by głaz do niej przyszedł. Kochała go, krążyła koło niego i obmywała, aż pewnego dnia ustąpił i podmyty runął w jej objęcia.
   Upił łyk calvadosu.
   - I co dalej? - spytała Joanna.
   - No i nie było już głazu, żeby z nim igrać, żeby go kochać, żeby o nim marzyć. Pozostał zatopiony na dnie morza odłamek skalny. Fala poczuła się rozczarowana i zdradzona i rozejrzała się za innym głazem.
    - No i co? - Joanna spojrzała na niego podejrzliwie. - Cóż to znaczy? Powinien był zostać nadal głazem.
    - Fale są zawsze tego zdania. Ale ruch jest silniejszy od bezruchu. Woda silniejsza jest niż kamień.

Erich Maria Remarque (fragment powieści Łuk triumfalny, 1945)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz