30 sierpnia 2013

fasady spoglądając pustymi oczodołami okien zakrywają ziejącą za nimi pustkę, lecz skłonne są ją odsłonić, pomnażając gruz, leżący już na bruku. . .

Skurczony w oczekiwaniu na przeznaczenie, poza spełnienie którego człowiek już myślą sięgnąć się nie ośmiela, tkwię oto w mojej samotni we Freising, unikając widoku potwornie zdewastowanego Monachium, powalonych posągów, domów, których fasady spoglądając pustymi oczodołami okien zakrywają ziejącą za nimi pustkę, lecz skłonne są ją odsłonić, pomnażając gruz, leżący już na bruku. Serce moje kurczy się z litości nad szaleństwem moich synów, którzy na równi z masami ludu wierzyli, radowali się, ponosili ofiary i walczyli, a teraz od dawna już, jak miliony im podobnych, z otępiałym wzrokiem doznają otrzeźwienia, które prowadzi do ostatecznej beznadziejności i najgłębszej rozpaczy. Duchowa ta klęska nie zbliży ich do mnie, który nie mogłem podzielić ich wiary ani cieszyć się ich szczę- ściem. I z tego jeszcze zresztą zarzut mi uczynią, – tak, jakby te sprawy inny mogły przybrać obrót, gdybym wraz z nimi prześnił ten ohydny sen. Bóg niechaj im dopomoże. Jestem sam z moją staruszką Heleną, która troszczy się o doczesne moje potrzeby, a której niekiedy odczytuję z tej opowieści fragmenty, jakie w prostocie ducha swego pojąć może, opowieści, której doprowadzenie do końca stało się dla mnie jedynym marzeniem wśród ogólnej katastrofy.

Thomas Mann 
(fragment powieści Doktor Faustus. 
Żywot kompozytora niemieckiego Adriana Leverkühna 
opowiedziany przez przyjaciela, 1947)
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz