01 sierpnia 2013

zabieraj się stąd, mości kutazwisie. . .

   Dwustu jardów nie uszliśmy, gdym ku konsternacji własnej wspomniał na dziennik ten, leżący na stole w mym pokoju w Muszkiecie, na widoku dla każdego majtka pijanego, co do środka mógłby wtargnąć. W obawie o bezpieczeństwo jego (a i własne, jeśliby w ręce pana Boerhaavego wpadł) zawróciłem przeto dla zręczniejszego jego ukrycia. Szerokie uśmiechy powitały mię w Muszkiecie i spodziewałem się już, żem był „wilkiem, o którym mowa”, jednakoż odkryłem tego przyczynę prawdziwą, gdym drzwi otworzył: a to niedźwiedzie pośladki pana Boerhaavego okrakiem na ciemnoskórej Złotowłosej, w moim łóżku, in flagrante delicto! Czy przeprosił Holender diabelny? Gdzież tam! Uznał, że to jemu krzywda się stała i zaryczał:

   – Zabieraj się stąd, mości Kutazwisie, lub, na Boga, ten wredny dziób Jankesa ci rozłupię!

   Chwyciłem dziennik i z łomotem na dół popędziłem, ku buntokracji, rozradowaniu i wśród szyderstw białych barbarzyńców tam zebranych.

David Mitchell (fragment powieści Atlas Chmur, 2004)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz