Dwustu jardów nie uszliśmy, gdym ku konsternacji własnej wspomniał na dziennik ten,
leżący na stole w mym pokoju w Muszkiecie, na widoku dla każdego majtka pijanego,
co do środka mógłby wtargnąć. W obawie o bezpieczeństwo jego (a i własne, jeśliby w ręce pana
Boerhaavego wpadł) zawróciłem przeto dla zręczniejszego jego ukrycia. Szerokie uśmiechy
powitały mię w Muszkiecie i spodziewałem się już, żem był „wilkiem, o którym mowa”,
jednakoż odkryłem tego przyczynę prawdziwą, gdym drzwi otworzył: a to niedźwiedzie pośladki
pana Boerhaavego okrakiem na ciemnoskórej Złotowłosej, w moim łóżku, in flagrante delicto!
Czy przeprosił Holender diabelny? Gdzież tam! Uznał, że to jemu krzywda się stała i zaryczał:
– Zabieraj się stąd, mości Kutazwisie, lub, na Boga, ten wredny dziób Jankesa ci rozłupię!
Chwyciłem dziennik i z łomotem na dół popędziłem, ku buntokracji, rozradowaniu
i wśród szyderstw białych barbarzyńców tam zebranych.
David Mitchell (fragment powieści Atlas Chmur, 2004)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz