Gdzie znów drwa rąbią; skąd znowu te drwa
się wzięły; jakim cudem coś z nich jeszcze trwa,
skoro - zdawałoby się - nie został ni wiórek
z tylu rodzimych stołów i służbowych biurek
pod toporami, które jak obuchem leczą
wszelkie zwątpienie tezą, że tam wióry lecą,
gdzie drwa się rąbie: a w rąbania sens
nikt nie wątpi, bo wlewa otuchę do serc
widok muskularnego i zdrowego drwala,
który wie, co ma robić, i przez to utrwala
w nas pewność, że ktoś przecież i o nas pomyśli,
że pomaca nam mięśnie, doceni, że myśmy
też zdrowi, zdolni, zdatni do rąbania drew;
lecz topór spada: w wióry wsiąka nasza krew
Stanisław Barańczak
(z tomu Ja wiem, że to niesłuszne / Określona epoka, 1977)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz