— Ile to jest jedna tabula?
— Naturalnie cztery sążnie kwadratowe.
— Sążnie kwadratowe? Ile to?
— Trzydzieści sześć stóp kwadratowych daje sążeń kwadratowy. Albo jeśli wolisz, osiemset sążni liniowych czyni jedną milę piemoncką. A stąd da się obliczyć, że rodzina — na ziemiach po stronie północnej — może z uprawy oliwek mieć co najmniej pół wańtucha oliwy.
— Pół wańtucha?
— Tak, wańtuch czyni pięć hemin, zaś hemina osiem czarek.
— Zrozumiałem — powiedział mój mistrz zniechęcony. — Każdy kraj ma swoje miary. Czy wy na przykład mierzycie wino na pinty?
— Albo na garnce. Pięć garncy czyni konew, zaś dwanaście czaszę. Jeśli wolisz, garniec daje cztery kwarty po dwie pinty każda.
— Wydaje mi się, że rozjaśniło mi się w głowie — rzekł Wilhelm z rezygnacją.
— Czy chcesz wiedzieć coś więcej? — spytał Remigiusz tonem, który wydał mi się wyzywający.
Umberto Eco (fragment powieści Imię Róży, 1980)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz