30 kwietnia 2014

by rosły i twoim śladem idąc, ten sam znalazły i rozkwit, i upadek. . .

Cóż zaś Natura powie, kiedy u mety starzec
W strachu śmierci wyrzeka i lica łzami maże?
Czy go nie słusznie ostrzej i bezlitośniej skarci:
«Precz ze łzami, dziadygo! Czyliż ci nie wystarczy,
Że zaznałeś pierwej wszystkich żywota uciech?
Tego chcesz, czego nie ma, i oto czas ci uciekł,
Gdy tem, co jest, pogardzasz. A kiedy śmierć u boku,
Mógłbyś się pohamować, okazać godny spokój.
Oto jałowych lat twych, gdy takie były, dość ci.
Czas ustąpić miejsca — taki już los starości.
Odchodź tedy co żywo!» Gdyby tak mogła wołać
Do staruchów Natura, słuszne byłoby zgoła
Gniewne jej pałajanie, bo wszystko, co spróchniałe,
Musi zgnić — nowe życie odrodzić nowem ciałem.
Nikt do Tartaru nie schodzi czy w mroki innych piekieł —
Trwa materia, by mogły z niej powstać z nowym wiekiem
Nowe pokolenia, by rosły i twoim śladem
Idąc, ten sam znalazły i rozkwit, i upadek.
Jedno z drugiego się rodzi i takie wieczyste jest prawo.
Życie nie jest własnością niczyją, lecz wszystkich dzierżawą.
Patrz — cała wieczność miniona dla ciebie nic nie znaczy,
Wszystko, co było przedtem, nim tyś ten świat zobaczył.
Oto zwierciadło, które nam jawi Natura szczera,
Byśmy znali przyszłość i mogli bez trwogi umierać.
Cóż w tym obrazie dojrzysz strasznego? Czy może zasmucić
Myśl o śnie najgłębszym, którego nic nie zakłóci?

Titus Lucretius Carus / Lukrecjusz
(fragment poematu De rerum natura / O naturze wszechrzeczy, ok. I w. p.n.e.)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz