Jakże niedorzeczne były jego dążenia! Z porządku i wykwintu chciał wznieść falochron mający
chronić go przed wysoką i brudną falą życia docierającą z zewnątrz, a z uregulowanych postępków, z czynnego zainteresowania i ze zrewidowanego
stosunku do rodziców pragnął 'zbudować tamę przeciw potężnej powrotnej fali w sobie. Daremnie.
Zarówno z zewnątrz, jak i z. wewnątrz wody przewaliły się przez zapory: odmęt znów począł kłębić
się dziko ponad rozbitym falochronem.
Ujrzał jasno również i swoje bezużyteczne odosobnienie. Ani krokiem nie zbliżył się do ludzi, z
którymi pragnął 'zbliżenia, nie przerzucił też mostu nad nurtującym go wstydem i gniewem,(...)
James Joyce (fragment powieści Portret artysty z czasów młodości, 1916)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz