09 czerwca 2014

wznieć między moimi nogami płonącą ofiarę. . .

   Pamiętam, Polu, kiedy mi powiedziałaś: Ciebie nienawidzę najmniej. W twojej ślinie czuję nieskończoną dziurę, którą drążyła miłość, w twoich zębach dotykam ściany, po której ścieka smutek. Kochany, jadłeś na kolację kiełbasę, bo na ustach mam kawałek mięsa, ale to nie szkodzi, całuj mnie ciągle, ciągle. I powtarzaj, że nawet Salomon w całej swej chwale nie był tak ubrany, że nawet ptactwo niebieskie, nawet polne kwiaty nie są tak piękne jak ja. Mów to ciągle, wznieć między moimi nogami płonącą ofiarę i rozniecaj żar w moich biodrach. I kiedy pójdziesz rano do domu i zobaczysz wiszącą w oknie suknię kobiecą, nic się nie przejmuj. To ja obejmuję przepełniony słodkim wspomnieniem dom. Podobno w balustradach można wyczuć dotykiem zagubione szpilki słońca.
   To powiedziała mi wtedy Pola i zeszła ku rzece, w której miasto chodzi na rękach. Dziwiłem się wtedy, dlaczego odwrócone samochody jeżdżą po rzece kołami do góry, jakby sunęły na płozach przymocowanych do dachów, dlaczego przechodnie kłaniają się sobie, jakby kapeluszami czerpali wodę.
   — Człowieku, gdzie znalazłeś tyle siły, by oferować te zwariowane zabawki, te szczoteczki i grzebienie, a przy tym tak obłędnie marzyć?
   A ja powiedziałem: — Polu, ty jedna zrozumiałaś słowa, którymi zatopiłem twoje usta, włosy, powietrze twoich płuc, słówka jak z popołudniówki. Polu, ty jedna zawsze odgadywałaś, kiedy skraca się knot w moich oczach, i ty jedyna zrozumiesz, co pozostanie, gdy odejdę z twarzą blaszaną i głuchą, bo tak jak ty, także i ja nigdy nie chciałem się cieszyć według recepty, nigdy, tak samo jak ty, nie chciałem nie mieć prawa do bólu i cierpienia... Ale, Polu, ty łotrzyco łotrowska i wyuzdana, dlaczego wprowadzasz w moje życie panikę, tak jak stalaktyt, jak nietoperz?

 Bohumil Hrabal
(z tomu Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać;
Zupełny Kafka, 1966)
   
   
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz