19 października 2014

jestem poetą. . .

„Przedstawcie sobie, państwo, śmiech słuchaczy, którym jakiś pan wyznał: jestem poetą". Co w tym śmiesznego? Czy jeśli ktoś wyzna: jestem kapłanem, ministrem, policjantem, rzeźnikiem, fryzjerem, fizykiem, drwalem... czy ten ktoś narazi się na śmiech zebranych? Nie! Natomiast gorzej jest z takimi zawodami, jak: kat, hycel, złodziej, fałszerz... tego wyznać się nie godzi, tego się nie wyznaje... nikt również nie przedstawia się zgromadzonym jako sadysta, sodomita, impotent, filozof... poeta. Gzy poecie nie wolno mówić: „jestem poetą", czy rzeczywiście wybuchnie śmiech na sali? Widocznie zaszły jakieś zmiany, które nie pozwalają na publiczne przyznanie się... tak, przyznanie się, powiadam, do tej winy. Do tego okaleczenia, do tej wstydliwej choroby. .. Co się stało? Czemu wielki współczesny kompozytor tak jasno i otwarcie postawił to zagadnienie przed nami? Dręczyłem się długo tą zagadką i nie rozwiązałem jej. Jesteśmy więc śmieszni. Nie wolno nam pod grozą śmieszności wyjawić naszego zawodu. Zresztą mnie te sprawy już nie interesują. Patrzę na nie z drugiej strony. Nie czuję się „poetą". Napisałem kiedyś utwór Powołanie:

...czekam
to jest moje powołanie
czekam na wezwanie
zawsze gotowy
nie wzywany
czekam...

(...)

   Na czyje wezwanie czekałem? Wszystko to było złudzenie i frazesy. Jaka ulga, jakie wyzwolenie! Nie mam już koncepcji. Oczywiście w ciągu dwudziestu pięciu lat posiadałem różne koncepcje, definiowałem i określałem w utworach poetyckich i rozważaniach teoretycznych moją poetykę, moją „poezję" i „antypoezję". A teraz: może być rym, może nie być rymu, może być metafora, może nie być metafory, może być obraz, może nie być obrazu, może być pomysł, może nie być pomysłu... jednego pilnuję: Słowa.

Tadeusz Różewicz (fragment prozy Przygotowanie do wieczoru autorskiego, 1977)
   
   
   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz