Pojęcie obowiązku zawsze napawało Tengo lękiem i odstręczało go. Do tej pory żył, zręcznie unikając sytuacji wymagających brania na siebie obowiązków. Unikanie ograniczenia regulaminami, niewplątywanie się w skomplikowaną sieć stosunków międzyludzkich, niepożyczanie nic nikomu i od nikogo, swobodne i spokojne życie w pojedynkę – tego właśnie zawsze konsekwentnie pragnął. I w tym celu gotów był znieść wiele niedogodności.
Aby uciec od zobowiązań, Tengo bardzo wcześnie przyswoił sobie sposób nierzucania się w oczy. Nie ujawniał w pełni swoich zdolności, nie wyrażał prywatnych poglądów, unikał wysuwania się naprzód, starał się wtopić w tło. Od dzieciństwa życie zmuszało go do radzenia sobie o własnych siłach, bez polegania na innych. Lecz dzieci w rzeczywistości nie mają siły. Kiedy wieje silny wiatr, muszą się za czymś ukryć, czegoś uchwycić, żeby ich nie poniósł. Dlatego zawsze potrzebny im jest jakiś gotowy, przemyślany plan. Jak sierotom z powieści Dickensa.
Można powiedzieć, że do tej pory życie na ogół prosto mu się układało. Zdołał się uchylić od wszelkich zobowiązań. Nie został na uczelni, nie zatrudnił się na etacie, nie ożenił się, miał pracę dającą mu stosunkowo dużo swobody, znalazł sobie satysfakcjonującą partnerkę seksualną (mającą niewielkie wymagania), w wolnym czasie – którego mu nie brakowało – pisał powieści. Trafił mu się mentor literacki pod postacią Komatsu, dzięki któremu regularnie dostawał też zlecenia pisania tekstów do magazynów. Jego własne utwory nie ujrzały jeszcze światła dziennego, ale w tej chwili to, co zarabiał, zupełnie wystarczało mu na życie. Nie miał bliskich przyjaciół ani oficjalnej dziewczyny. Do tej pory chodził co prawda z dziesięcioma i utrzymywał z nimi stosunki seksualne, ale żaden z tych związków nie trwał długo. Za to przynajmniej był wolny.
Haruki Murakami (fragment powieści 1Q84, tom 1, 2009)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz