Dla człowieka ważny jest moment śmierci. Urodzin się nie wybiera, ale można wybrać, jak się umrze.
Aomame przygryzła wargi.
– Najpewniejszy sposób to wsunąć lufę do ust i od dołu roztrzaskać mózg. W ten sposób. Tamaru wziął od Aomame pistolet i pokazał jej, jak to zrobić. Wiedziała, że broń jest zabezpieczona, ale i tak ten widok ją zdenerwował. Zabrakło jej tchu, jakby coś utkwiło jej w gardle.
– Ale nawet i to nie jest stuprocentowo pewne. Znam jednego gościa, któremu nie udało się umrzeć i strasznie się męczył. Razem byliśmy w Siłach Samoobrony. Włożył do ust lufę karabinu, przymocował łyżkę do spustu i popchnął ją palcami stóp. Ale pewnie lufa się trochę przesunęła. Nie udało mu się umrzeć i żył potem jak roślina. Tak przeżył dziesięć lat. Niełatwo jest odebrać sobie życie. Nie tak jak na filmie. Na filmie wszyscy bez trudu popełniają samobójstwa. Nie czują bólu i raz-dwa umierają. Ale w rzeczywistości tak nie jest. Człowiek nie może umrzeć, dziesięć lat leży w łóżku i robi pod siebie.
Aomame w milczeniu przytaknęła.
Tamaru wyjął naboje z pistoletu i magazynka, potem wsunął je do plastikowej torebki. Podał jej pistolet i naboje. – Nie jest naładowany.
Przyjęła je i kiwnęła głową.
– Posłuchaj, znacznie mądrzej jest myśleć o tym, jak przeżyć. I bardziej realistycznie. Taka jest moja rada.
(...)
– Amatorzy nie powinni się zabierać do takich rzeczy – powiedział Tamaru. – Z doświadczenia wiem, że nic dobrego z tego nie wychodzi. Ale ty pewnie jakoś sobie poradzisz. W pewnym sensie jesteś do mnie podobna. Kiedy przyjdzie co do czego, potrafisz na pierwszym miejscu postawić zasady, a nie siebie.
(...)
– Amatorzy nie powinni się zabierać do takich rzeczy – powiedział Tamaru. – Z doświadczenia wiem, że nic dobrego z tego nie wychodzi. Ale ty pewnie jakoś sobie poradzisz. W pewnym sensie jesteś do mnie podobna. Kiedy przyjdzie co do czego, potrafisz na pierwszym miejscu postawić zasady, a nie siebie.
Haruki Murakami (fragment powieści 1Q84, tom 2, 2010)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz