01 stycznia 2016

listonoszu! — targnij się na krew pańską ... nago w rzymskokatolickim kościele. . .

Po  obiedzie  niewiele  już  mi  zostało,  mała  kupka  listów  adresowanych  do  kościoła.  Niestety, brakowało  numeru  posesji,  na  kopertach  widniało  tylko  jakieś  święte  imię  i  nazwa  ulicy,  przy której  jakoby  miał  stać  ten  kościół.
[...]
   W  dali  dostrzegłem  parę  palących  się  świec,  a  także  małe pojemniczki  na  święconą  wodę.  Nagle,  nad  głową  pojawiła  się  ambona.  Sprawiała  wrażenie jakby   wytrzeszczała   na   mnie   swoje  święte   gały,   a  głębiej   stały   statuy(...)
[...]
   Idąc  dalej  wlazłem  do  jakiegoś pomieszczenia,  w  którym  stał  stół,  a  na  nim  porozkładane  różnokolorowe  kapłańskie  szaty. Przy  nodze  stała  butelka  wina.
   Do kurwy  nędzy  -  pomyślałem  sobie  -  dlaczego  muszę  zawsze  wdepnąć  w  taki  grząski  teren? Przechyliłem  butelkę,  i  to  chyba  nieraz,  rzuciłem  listy  na  te  kolorowe  szmatki  i  wróciłem  do tych  znajomych  mi  już  kiblów  i  natrysków.  Zgasiłem  światło  i  w  ciemności  ulokowałem  się  na jednym  ze  sraczy.  Czerwone  wino  przyspiesza  przemianę  materii  -  to  nie  było  odkrywcze,  ale  za to  zgodne  z  chwilowymi  potrzebami  mojej  ciasnej  powłoki.  Zapaliłem  papierosa  i  pomyślałem sobie  o  przyjemności  i  rozkoszy  stania  pod  prysznicem.  I  dopiero  wtedy  odkryłem  napis  na podłodze,  pod  moimi  stopami:  LISTONOSZU!  -  TARGNIJ  SIĘ  NA  KREW  PAŃSKĄ  I  ZMYJ SZYBKO TEN GRZECH KĄPIĄC SIĘ NAGO W RZYMSKOKATOLICKIM KOŚCIELE.

Charles Bukowski 
(fragment nikomu nie dedykowanej powieści 
Listonosz, 1971)
   
   
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz