"Jak dojdę do tamtego krzaczka, naostrzę kosę" - pomyślał Grigorij
i poczuł, że kosa przechodzi przez coś grząskiego. Pochylił się i
spojrzał: malutkie dzikie kaczątko z piskiem kusztykało w trawie.
Koło jamki, gdzie znajdowało się gniazdo, walało się drugie
kaczątko, przecięte kosą na pół. Reszta rozsypała się w trawie z
popiskiwaniem. Grigorij położył na ręku przecięte kaczątko.
Brązowo-żółte, dopiero co wyklute z jajka, kryło jeszcze w
puszku żywe ciepło. Płaski, otwarty dziobek z różowym pęcherzykiem
krwi, turkusik oka przysłonięty przebiegle, lekki dreszcz ciepłych
jeszcze łapek.
Grigorij z niespodziewanym uczuciem ostrej litości patrzył na
martwą odrobinkę leżącą na dłoni.
Michaił Szołochow
(fragment powieści Cichy Don. Tom I, 1928-1940)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz