24 sierpnia 2016

oprycznicy ... i śmiał się oczyma.

Z początku rżnięto w durnia, potem Sztokman jakoś niepostrzeżenie podsunął książeczkę Niekrasowa. Zaczęli czytać głośno - podobała się. Potem przeszli do Nikitina, a około Bożego Narodzenia
   Sztokman zaproponował czytanię jakiegoś zniszczonego, usmarowanego zeszycika bez okładki. Koszewoj, który niegdyś skończył szkółkę cerkiewną i czytał głośno, spojrzał pogardliwie na zatłuszczony zeszyt.
   - Można by na nim zacierkę gotować, taki tłusty. Christonia roześmiał się hałaśliwie.
Dawydka błysnął oślepiającym śmiechem, ale Sztokman, przeczekawszy powszechny śmiech, rzekł:
   - Czytaj, Misza. To jest o Kozakach. Ciekawe.
Koszewoj pochylił nad stołem złocisty, zwisający czub i wysylabizował:
   - "Krótkie dzieje kozactwa dońskiego" - i obejrzał się mrużąc oczy wyczekująco.
   - Czytaj - rozkazał Iwan Aleksiejewicz.
Sylabizowali to przez trzy wieczory. O Pugaczowie, o wolnym życiu, o Stieńce Razinie i o Kondratiju Buławinie.
Dobrnęli aż do czasów najnowszych. Nieznany autor w sposób przystępny i złośliwy wyszydzał nędzę kozackiego życia, znęcał się nad porządkami i urzędami, nad władzą carską i nad samym kozactwem, zaprzedanym monarchii jak oprycznicy. (Oprycznicy - drużyna przyboczna cara Iwana Groźnego, wsławiona okrucieństwami.) Nastąpiło poruszenie. Sprzeczano się. Christonia huczał podpierając głową belkę pułapu. Sztokman siedział przy drzwiach, palił papierosa w kościanym munsztuku z kółkami i śmiał się oczyma.

Michaił Szołochow
(fragment powieści Cichy Don. Tom I, 1928-1940)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz