Była to smutna myśl i Paul czuł, że Prudence jest bliska płaczu. Może w sumie ludzie mają rację, pomyślał, może nie ma dla nich dwojga miejsca w rzeczywistości, przez którą tylko przeszli w przerażającym niezrozumieniu. Lecz mieli szczęście, wiele szczęścia. Większość ludzi pokonuje tę drogę od początku do końca w samotności.
15 października 2024
w rzeczywistości, przez którą tylko przeszli w przerażającym niezrozumieniu. . .
Była to smutna myśl i Paul czuł, że Prudence jest bliska płaczu. Może w sumie ludzie mają rację, pomyślał, może nie ma dla nich dwojga miejsca w rzeczywistości, przez którą tylko przeszli w przerażającym niezrozumieniu. Lecz mieli szczęście, wiele szczęścia. Większość ludzi pokonuje tę drogę od początku do końca w samotności.
kiedy tylko chcą, mogą nacisnąć guzik, żeby dostać zastrzyk morfiny i znaleźć się w stanie pokoju ze światem. . .
obowiązek ukrywania własnej agonii. . .
a potem nastąpi nicość, radykalna i definitywna nicość ... świadomość po prostu zniknie, jakby nigdy nie istniał. . .
jednak to nie fakt bycia szczęśliwym w jakimś miejscu sprawia, że perspektywa jego opuszczenia jest bolesna, po prostu sam fakt jego opuszczenia, pozostawienia za sobą części swojego życia, nawet ponurego czy nieprzyjemnego, ujrzenia, jak tamto życie zapada się w nicość. . .
środki ataku rozwijają się znacznie szybciej niż środki obrony; coraz trudniej będzie zapewnić porządek i bezpieczeństwo świata. . .
okropna fala smutku, prawie zapłakał na myśl, że do śmierci się już nie zobaczą, chociaż nigdy nie utrzymywali zbyt bliskich kantaków. . .
po raz pierwszy w życiu zobaczył wisielca, czy też w ogóle samobójcę. . .
idealny moment na umieranie. . .
wydzielała fale palącego, nieznośnego cierpienia, takie cierpienie tylko Bóg może wziąć w ramiona. . .
09 października 2024
śmierć jednak w końcu nadchodzi. . .
cała kultura świata niczemu nie służy, cała kultura świata nie przynosi żadnych korzyści moralnych, żadnego pożytku. . .
ludzie nigdy nie słuchają rad, a jeśli o nie proszą, to dokładnie po to, by się do nich nie zastosować. . .
tak oto umierają cywilizacje, bez trosk, niebezpieczeństw i dramatów. . .
facet wygląda w pełni stabilnie, aż tu zonk! i w sylwestra strzela sobie w łeb. . .
więc dołoży leki, w końcu serce nie wytrzyma. . .
obecność dziecka staje się przeszkodą, a ono samo wrogiem. . .
w tym konkretnym punkcie istniał między filozofami consensus. . .
uznać szczęście za jakiś starożytny majak. . .
są rzeczy, które człowiek robi z miłości, co nie znaczy, by śpieszył się je skończyć. . .
podatek dochodowy wyprodukował więcej kryminalistów niż wszelkie ustawy!. . .
aby terapeuta mógł rozpoznać zaburzenie osobowości według definicji zawartej w DSM-5. . .
15 września 2024
wpływ paranoicznego myślenia na dzieje ludzkości. . .
07 lipca 2024
byliśmy lampartami i lwami, zastąpią nas szakale. . .
Chevalley myślał: „Ten stan rzeczy nie potrwa długo; nasza młoda, rzutka, nowoczesna administracja upora się z tym wszystkim.” Książę był przygnębiony: „To wszystko nie powinno trwać, a jednak trwać będzie zawsze; oczywiście w ludzkim pojęciu «zawsze» – wiek, dwa, a potem będzie inaczej, ale gorzej. My byliśmy Lampartami i Lwami, zastąpią nas szakale i hieny; i wszyscy: lamparty, szakale, hieny, będziemy się uważali w dalszym ciągu za sól ziemi.” Podziękowali sobie wzajemnie, pożegnali się. Chevalley wsiadł do pocztowego dyliżansu, którego koła miały kolor wymiotów. Wychudzona, pokryta bliznami szkapa ruszyła w daleką drogę.
Giuseppe Tomasi di Lampedusa(fragment powieści Lampart, 1958)
23 czerwca 2024
procesy rozpadu są zawsze w przyrodzie łatwiejsze niż procesy budowy —w myśl prawa entropii.
20 maja 2024
proletariusze, niepotrafiący obronić się przed wyzyskiem, a cała klasa średnia stopniowo wykruszy się i zleje w jedno z proletariatem. . .
13 maja 2024
idę na lep zwierciadła, przeglądam się, mam siebie dość: znów wieczność. . .
09 maja 2024
osobowość szuka powinowactwa w dziełach przeszłości. . .
osoba cierpi na śmiertelną nudę, która emanuje pustką i wszystkiemu odbiera znaczenie. . .
materiał jest żywym doświadczeniem naładowanym emocją, w swej istocie irracjonalnym. . .
konieczne jest pozbycie się utylitarnej postawy świadomości planującej na rzecz stworzenia przestrzeni dla wewnętrznego rozwoju osobowości. . .
suche małe drobiny; to inny czas. . .
zaburzone relacje prowadzą bezpośrednio do trudności w myśleniu. . .
kora w ADD nie sprawuje dostatecznie silnej kontroli nad ośrodkami pobudzenia i powstawania emocji. . .
warstwy kory w mózgach szczurów żyjących w uprzywilejowanych warunkach. . .
dotykam ... oczy, nos i usta znikają: niema już nic ludzkiego. . .
na ścianie jest biały otwór lustro ... to zasadzka. . .
nic mi się nie uda dobrze zrobić, może dopiero z zapadnięciem nocy. . .
30 kwietnia 2024
przedmioty nie powinny nas d o t y k a ć, bo są martwe ... jakby jakieś mdłości w rękach. . .
prawdopodobieństwo znika razem z przyjaciółmi. . .
oni także, żeby móc istnieć, muszą zebrać się razem. ja żyję sam, zupełnie sam. . .
czy jeszcze raz będę musiał gdzieś pójść, wszystko zostawić poza sobą. . .
zmiana abstrakcyjna, nigdzie nie umiejscowiona. . .
25 stycznia 2024
skatalogować zasady deformacji, znacznie trudniej niż zasady przedstawienia realistycznego. . .
Trudno skatalogować zasady deformacji, znacznie trudniej niż zasady przedstawienia realistycznego. Osiągnięcia realistyczne można odnieść do rzeczywistości. Deformacja nie ma takiego odniesienia. Jej „słuszność zawiera się w prowokowaniu właściwych interpretacji. Sterowanie tym procesem jest trudne, ponieważ operuje on rozmytymi znaczeniami. Ale dzięki temu deformacja jest bardziej pojemna i dopuszcza szerszy zakres przekazu. Dotyczy to zwłaszcza postaci ludzkiej. Deformując ją czy upraszczając, osiąga się prawie zawsze jakieś znaczenie. Każda inna rzecz potraktowana w podobny sposób stałaby się karykaturą. Tymczasem zdeformowana rzeźba człowieka zawsze powie jakąś prawdę o nim. Niełatwo jednak przewidzieć, jaka to będzie prawda. Taką możliwość daje dopiero doświadczenie w posługiwaniu się deformacją. Jednak takie doświadczenie jest tylko częściowo osiągalne, bo deformacji nie można ćwiczyć bez końca.
Maria Anna Potocka (Malarstwo. Rzeźba. Złote media sztuki, 2020)
nasza kultura i sztuka wiele zawdzięczają barbarzyńskiej rewolucji. . .
Obecny model kultury jest modelem zakotwiczonym. Być może dlatego, patrząc na Rzym niszczejący pod władzą barbarzyńców, automatycznie bierzemy jego stronę. Jednak nasza kultura i sztuka wiele zawdzięczają barbarzyńskiej rewolucji. Bez niej byłyby znacznie uboższe, przede wszystkim bardziej bezradne w operowaniu symbolami.
W ocenach historycznych dominuje tendencja stacjonarna. Chcemy, aby wszystko cenne się zachowało, a wszystko, co akceptujemy, trwało niezmienne. Zniszczenia, zaniechania, rezygnację z osiągnięć traktujemy jako cofnięcie, regres, ciemny moment ewolucji cywilizacyjnej. Następstwem takiego podejścia jest lęk przed zmianą i przekonanie, że najlepiej i najbezpieczniej jest nic nie zmieniać. Każda sytuacja, która coś osiągnęła, popada w taki stupor i zaczyna bronić swoich stanów przed cudzymi procesami, powodując, że te procesy muszą się przesadnie radykalizować i w efekcie nie dążą do zmian, lecz burzą i czyszczą pole.
Maria Anna Potocka (Malarstwo. Rzeźba. Złote media sztuki, 2020)
drastyczność przejścia między klasycznością a średniowieczem. . .
Sztuka wczesnego średniowiecza kojarzy się przede wszystkim z rzemiosłem artystycznym. Porównanie tej artystycznej produkcji ze sztuką klasyczną daje poczucie obniżenia poziomu kultury. Można jednak spojrzeć na to jako na zmianę kierunku rozwoju. Drastyczność przejścia między klasycznością a średniowieczem pozwoliła Europie wyjść ze świeckiej pułapki, jaką skonstruowała wersja klasyczna.
Kultura, na którą natrafiły młode narody europejskie, tak dalece nie pasowała do ich doświadczeń i potrzeb, że nawet nie podjęły prób jej przekształcania. Stanęły wobec fenomenalnie dopracowanej kultury, dla nich bezużytecznej. Można to porównać z „odkryciem” kultury Egiptu przez Napoleona. Efektem było postawienie ukradzionego obelisku na głównym placu Paryża oraz kształt nóżek w meblach francuskich.
Maria Anna Potocka (Malarstwo. Rzeźba. Złote media sztuki, 2020)
wizji chrześcijańskiej nie dało się pogodzić z rzymskim podejściem ... metodą było odsunięcie tamtego świata poza granice „naszego”. . .
Historia podsuwa obraz przepaści między czasami greckorzymskimi a okresem średniowiecza. Kończy się czas, w którym "nas” nie było, a zaczyna epoka, w której jesteśmy. Wyczuwamy granicę, która odcięła przeszłość. Kultura klasyczna upadła, wyczerpała się, została pokonana, a nowa kultura średniowieczna narodziła się z zupełnie niezależnego źródła, niemal sama z siebie. Za to wrażenie odpowiedzialność ponosi chrześcijaństwo, które musiało zerwać związek z religijnie i obyczajowo swobodnym Rzymem. Moralności, strategii i wizji chrześcijańskiej nie dało się pogodzić z rzymskim podejściem do życia. Skuteczną metodą było odsunięcie tamtego świata poza granice „naszego” Stał się odległy i niedostępny, nie budząc za sobą tęsknoty. To delikatne przemodelowanie obrazu historii jest jednym z genialnych zabiegów chrześcijaństwa. Stworzona przez nie interpretacja historyczna zarysowuje przepaść między okresem klasycznym a średniowieczem.
Maria Anna Potocka (Malarstwo. Rzeźba. Złote media sztuki, 2020)
okresy przesiąknięte humanizmem prowadzą do niezaspokojenia metafizycznego. . .
Prawie wszystkie okresy przesiąknięte humanizmem prowadzą do niezaspokojenia metafizycznego. Wynika ono z ograniczeń człowieka humanistycznego, który używa umysłu do wszystkich problemów, z jakimi się styka, rzeczy niezrozumiałych nie dopuszcza do sfery przeżyć, lecz czeka na wyjaśnienie, słabość uważa za niedoskonałość myśli, a uczucie za relikt zwierzęcości. Człowiek humanistyczny przyznaje słuszność własnym potrzebom i potrafi korzystać z życia, nie wstydząca się swojej zachłanności. Innym przyznaje te same prawa. Człowiek humanistyczny jest przyjemny w kontaktach, w ładny sposób pewny siebie, ale nieporadny wobec problemów niepoddających się racjonalnemu namysłowi. W momencie, kiedy zaczynają dominować tematy niewyjaśnialne, sztuka przechodzi z pozycji klasycznych — jasnych i dopowiedzianych — na pozycje metafizyczne — mroczne i pełne intuicyjnej mgły.
Maria Anna Potocka (Malarstwo. Rzeźba. Złote media sztuki, 2020)
Auschwitz jest kluczowym argumentem przeciw uromantycznionemu pojęciu „diabolicznego zła”. . .
(...)powinno się odwrócić standardowe pojęcie holokaustu jako historycznej aktualizacji „radykalnego (lub raczej diabolicznego) zła”. Auschwitz jest kluczowym argumentem przeciw uromantycznionemu pojęciu „diabolicznego zła”, złego bohatera, który podnosi zło do roli apriorycznej zasady. Jak słusznie podkreślała Hannah Arendt, niewyobrażalny horror Auschwitz polega na tym, że tamtejsi oprawcy nie byli postaciami z Byrona, którzy jak Miltonowski szatan ogłaszaliby „niech zło będzie moim dobrem!” prawdziwy powód do alarmu tkwi w przepaści nie do przebycia dzielącej grozę tego, co się działo, i „ludzki, arcyludzki” charakter sprawców. Levi eksponował traumatyczną zewnętrzność antysemityzmu (w terminach, które, z okrutną ironią, niemal przypominają nazistowskie postrzeganie Żydów jako intruzów wdzierających się do naszej budowli społecznej, jako trujące obce ciało): „nazistowska nienawiść nie jest racjonalna: jest to nienawiść, która nie tkwi w nas, lecz znajduje się poza człowiekiem, jest zatrutym owocem, który spadł z martwej gałęzi faszyzmu, lecz pozostaje na zewnątrz niego i poza nim.
Slavoj Žižek (O wierze, 2001)
trauma stanowi z definicji coś, czego człowiek nie potrafi zapamiętać. . .
Między pojęciami traumy a powtórzenia zachodzi integralny związek sygnalizowany przez znane motto Freuda, że jest się skazanym napowtarzanie tego, czego nie potrafi się zapamiętać. Trauma stanowi z definicji coś, czego człowiek nie potrafi zapamiętać, tzn. przywołać przez uczynienie jej częścią własnej opowieści symbolicznej; jako taka, powtarza się bez końca i powraca, nawiedzając podmiot. Ściślej biorąc, powtarza się niepowodzenie, a nawet niemożliwość właściwego powtórzenia/przypomnienia traumy.
Slavoj Žižek (O wierze, 2001)
pragnienie ... zmusza wszystkich, aby nie zatrzymywali się na jakimś etapie, aby poszukiwali celów nowych i coraz trudniejszych. . .
Chcąc zrozumieć znaczenie, jakie średniowiecze nadało temu pojęciu rozczarowania czy też klęski, trzeba spojrzeć na sprawę z dystansu, na chwilę odłożyć na bok teksty z przeszłości oraz problemy podnoszone przez historyków i zwrócić się do nas, ludzi XX wieku.
Każdy z nas doświadczył w pewnym momencie życia mniej lub bardziej dojmującego, mniej lub bardziej ujawnionego albo stłumionego poczucia klęski: klęski rodzinnej, klęski zawodowej. Pragnienie awansu zmusza wszystkich, aby nie zatrzymywali się na jakimś etapie, aby poszukiwali celów nowych i coraz trudniejszych. Klęska przychodzi tym częściej i tym mocniej jest odczuwana, że sukces jest pożądany, ale zawsze niewystarczający, cel stale przesuwany dalej. Przychodzi jednak dzień, kiedy człowiek nie dotrzymuje już kroku rosnącym ambicjom, idzie wolniej niż jego pragnienie, coraz wolniej, aż uświadomi sobie, że cel jest nieosiągalny. Wtedy czuje, że zmarnował życie.
Jest to próba, której poddawani są zwłaszcza mężczyźni: kobiety może mniej ją odczuwają, gdyż jeszcze chroni je brak ambicji i stan zależności.
Kryzys ten na ogół przypada około czterdziestki i w coraz większym stopniu upodabnia się do trudności, jakie przeżywa młodzież, przechodząc do świata dorosłych, trudności, które mogą prowadzić do alkoholizmu, narkomanii, samobójstwa. W każdym razie w naszych przemysłowych społeczeństwach moment krytyczny przychodzi zawsze wcześniej niż wielkie spustoszenia starości i śmierci. Człowiek odkrywa pewnego dnia, że jest przegrany: nigdy nie widzi siebie jako umarłego. Swojej goryczy nie kojarzy ze śmiercią — ale kojarzył ją człowiek późnego średniowiecza.
Czy to poczucie klęski jest stałą cechą ludzkiej kondycji? Może w postaci metafizycznego niedosytu przenikającego całe życie, a nie w postaci wyraźnie i nagle doznanego brutalnego wstrząsu.
Wstrząsu tego nie mały chłodne i powolne czasy śmierci oswojonej. Każdego czekał los, którego człowiek nie mógł ani nie chciał zmienić. Postawa taka długo się utrzymała tam, gdzie bogactwo było czymś rzadkim. Życie każdego biedaka było zawsze narzuconym losem, wobec którego był bezsilny.
Philippe Ariès (Człowiek i śmierć, 1977)
erasthai znaczy: pragnąć. . .
Któremu na imię Dopełnienie;
Iż przenika pieśń, kształci kamienie...
O! Ty — co się w Dziejach zowiesz Erą,
Gdzie zaś ani historii zenit jest,
Zwiesz się razem: Duchem i Li terą,
I „ consummatum est”
O! Ty — Doskonałe - wypełnienie,
Jakikolwiek jest Twój, i gdzie?... znak...
Czy w Fi diasu? Dawidzie? czy w Szopenie,
Czy w Eschylesowej scenie?...
Zawsze — zemści się na tobie BRAK!...
Piętnem globu tego — niedostatek:
Dopełnieni e?...go boli!...
On — rozpoczynać woli,
I woli wyrzucać wciąż przed się —zadatek!
Kłos?... gdy dojrzał jak złoty kometa,
Ledwo że go wiew ruszy,
Deszcz pszenicznych ziarn prószy,
Sama go doskonałość rozmieta...