15 października 2024

w rzeczywistości, przez którą tylko przeszli w przerażającym niezrozumieniu. . .

— Nie byliśmy stworzeni do życia, prawda?
Była to smutna myśl i Paul czuł, że Prudence jest bliska płaczu. Może w sumie ludzie mają rację, pomyślał, może nie ma dla nich dwojga miejsca w rzeczywistości, przez którą tylko przeszli w przerażającym niezrozumieniu. Lecz mieli szczęście, wiele szczęścia. Większość ludzi pokonuje tę drogę od początku do końca w samotności.

Michel Houellebecq (Unicestwianie / Anéantir, 2022)
   
   

kiedy tylko chcą, mogą nacisnąć guzik, żeby dostać zastrzyk morfiny i znaleźć się w stanie pokoju ze światem. . .

 Mogę powiedzieć, że widziałem wielu bogatych ludzi, którzy umierali, i proszę mi wierzyć, w takiej chwili bycie bogatym niema żadnego znaczenia. Osobiście nigdy się nie waham przed zaleceniem pompy morfinowej; kiedy tylko chcą, mogą nacisnąć guzik, żeby dostać zastrzyk morfiny i znaleźć się w stanie pokoju ze światem, w łagodnej aurze, to jak dawka sztucznej miłości, którą mogą przyjmować, kiedy chcą. Poza tym — ciągnął po kolejnej chwili wahania — są ludzie kochani do ostatnich dni, na przykład ci, których małżeństwo było szczęśliwe. Proszę mi wierzyć, to się nie zdarza często. W takich przypadkach uważam, że pompa morfinowa jest zbędna, miłość wystarczy, poza tym, o ile pamiętam, nie przepada pan za kroplówkami.

Michel Houellebecq (Unicestwianie / Anéantir, 2022)
   
   

obowiązek ukrywania własnej agonii. . .

W sumie dopiero od niedawna obowiązujący w środowisku Paula kodeks dobrego wychowania obejmowało obowiązek ukrywania własnej agonii. Najpierw chorobę jako taką uznano za coś obscenicznego; zjawisko to upowszechniło się na Zachodzie, począwszy od lat pięćdziesiątych, najpierw w krajach anglosaskich; w pewnym sensie każda choroba stała się wstydliwa, ale najbardziej wstydliwe były, rzecz jasna, choroby śmiertelne. Śmierć została uznana w najwyższym stopniu za nieprzyzwoitą i zaczęto ją ukrywać na tyle, na ile to było możliwe. Skrócono ceremonie pogrzebowe, innowacja techniczna w postaci kremacji znacznie przyśpieszyła procedury; od lat osiemdziesiątych sprawa była pozamiatana. W ostatnich latach w najbardziej światłych i postępowych warstwach społeczeństwa zaczęto również ukrywać agonię. Było to nie do uniknięcia, umierający nie spełniali nadziei, jakie w nich pokładano, często odmawiali uznania własnej śmierci za okazję do zorganizowania mega imprezy, zdarzyło się kilka niemiłych epizodów. 

Michel Houellebecq (Unicestwianie / Anéantir, 2022)
   
   

a potem nastąpi nicość, radykalna i definitywna nicość ... świadomość po prostu zniknie, jakby nigdy nie istniał. . .

Zatrzymał się na środku mostu Bercy. Na wprost po lewej miał Ministerstwo Gospodarki, za którym widział zegar na Gare de Lyon, po prawej ciągnął się park Bercy. Jego życie toczyło się w ograniczonej przestrzeni, pomyślał, i tak będzie aż do końca, za sobą miał bowiem szpital Pitić-Salpëtričre, w którym zapewne umrze. Jakie to jednak dziwne! Niesamowicie dziwne. Trzy tygodnie temu był normalnym człowiekiem, mógł odczuwać pożąda niecielesne, planować wakacje, spodziewać się długiego, może nawet szczęśliwego życia, mógł się go spodziewać bardziej niż kiedykolwiek, od czasu kiedy znowu nawiązał stosunki z Prudence, zawsze ją kochał i ona zawsze go kochała, teraz to było oczywiste. A potem, w ciągu kilku wizyt lekarskich, wszystko uległo zmianie, pułapka się zatrzasnęła i już się nie otworzy, przeciwnie, Paul będzie coraz dotkliwiej odczuwać jej ucisk, guz będzie nadal pożerać jego ciało, aż go unicestwi. Rzucono go na jakąś niepojętą zjeżdżalnię, która prowadziła jedynie ku śmierci. Ile mu zostało czasu? Miesiąc? Trzy miesiące? Rok? Trzeba będzie zapytać lekarzy. A potem nastąpi nicość, radykalna i definitywna nicość. Niczego już nie będzie widzieć ani słyszeć, niczego nie dotknie, niczego nie będzie czuć, już nigdy. Jego świadomość po prostu zniknie, jakby nigdy nie istniał, jego ciało zgnije w ziemi — chyba że się zdecyduje na bardziej ostateczne unicestwienie, czyli kremację. A świat będzie istnieć dalej, ludzie będą się parzyć, mieć pragnienia, dążyć do celów, snuć marzenia, lecz wszystko to będzie się odbywać bez niego. W pamięci ludzi pozostawi po sobie słaby ślad, który z czasem zniknie. Nagle poczuł gwałtowny przypływ nienawiści do Cćcile i jej durnej wiary. Pascal jak zwykle miał rację: „Gruda ziemi na głowę i oto koniec na zawsze”.

Michel Houellebecq (Unicestwianie / Anéantir, 2022)
   
   

jednak to nie fakt bycia szczęśliwym w jakimś miejscu sprawia, że perspektywa jego opuszczenia jest bolesna, po prostu sam fakt jego opuszczenia, pozostawienia za sobą części swojego życia, nawet ponurego czy nieprzyjemnego, ujrzenia, jak tamto życie zapada się w nicość. . .

    Nie, to nie było łatwe, ale Bruno wydawał się szczęśliwy, że wraca do pracy, do swojego zwykłego trybu życia; no i wreszcie może się rozwieść, co też ma znaczenie. Ze swojej strony Paul był zadowolony, że ma dłuższą przerwę, przynajmniej tak sądził dotychczas. Przez chwilę obaj milczeli, a jego ogarnął głęboki smutek na myśl, że za kilka minut wyjdzie z pokoju, pójdzie korytarzem ministerstwa w przeciwnym kierunku i przetnie dziedziniec w stronę wyjścia. A przecież w tych biurach nie czuł się szczęśliwy, przynajmniej do czasu poznania Brunona, jednak to nie fakt bycia szczęśliwym w jakimś miejscu sprawia, że perspektywa jego opuszczenia jest bolesna, po prostu sam fakt jego opuszczenia, pozostawienia za sobą części swojego życia, nawet ponurego czy nieprzyjemnego, ujrzenia, jak tamto życie zapada się w nicość, inaczej mówiąc, fakt starzenia się. Żegnając się, nabrał absurdalnego przekonania, że to pożegnanie jest definitywne, że w pewien sposób nigdy już nie zobaczy Brunona, że jakiś nieprzewidziany element w ogólnej układance mu w tym przeszkodzi.

Michel Houellebecq (Unicestwianie / Anéantir, 2022)
   
   

środki ataku rozwijają się znacznie szybciej niż środki obrony; coraz trudniej będzie zapewnić porządek i bezpieczeństwo świata. . .

— No więc moim zdaniem to może się przedstawiać następująco — podjął Sitbon-Nozičres. — Doraźne przymierze ludzi pragnących wywołać chaos i posiadających techniczne know-how, żeby to osiągnąć, z ludźmi, którzy widzą w tym swój interes i mogą sfinansować taką operację. Ponadto coraz łatwiej jest zakłócić funkcjonowanie systemu. Na przykład transport kontenerowcami zacznie się wkrótce odbywać bezzałogowo z wyjątkiem chwili wchodzenia do portu. W razie groźby kolizji załoga i tak nie byłaby w stanie interweniować, bezwładność statków jest zbyt duża; system naprowadzania satelitarnego jest skuteczniejszy i znacznie oszczędniejszy; kiedy zaczynamy używać tego rodzaju systemów, bez trudu można je zhakować.
    Zamilkł i przez jakiś czas zebrani zastanawiali się nad tą perspektywą. Martin-Renaud, pogrążony w niespokojnej kontemplacji futurystycznego pejzażu z metalu i szkła za oknem, uważał, że jego podwładny ma rację: środki ataku rozwijają się znacznie szybciej niż środki obrony; coraz trudniej będzie zapewnić porządek i bezpieczeństwo świata.

Michel Houellebecq (Unicestwianie / Anéantir, 2022)
   
   

okropna fala smutku, prawie zapłakał na myśl, że do śmierci się już nie zobaczą, chociaż nigdy nie utrzymywali zbyt bliskich kantaków. . .

    — Znowu cię bolą zęby, kochanie? — Prudence przestała jeść i zastygła z widelcem w pół drogi do ust.
    — Tak, dzisiaj wieczorem jest nie najlepiej.
    — Musisz zamówić wizytę u dentysty, naprawdę, to już zbyt długo trwa. Zadzwonisz do niego po powrocie do Paryża, dobrze? 
    Przytaknął zrezygnowany, musi w końcu znaleźć nowego dentystę. Pamiętał dzień, kiedy jego dentysta oznajmił, że wybiera się na emeryturę. Wówczas Paul nie znał jeszcze Brunona, jego stosunki z Prudence praktycznienie istniały, a poczucie samotności było prawie absolutne. Kiedy starszy pan oświadczył, że kończy działalność, Paula ogarnęła niewspółmiernie silna, okropna fala smutku, prawie zapłakał na myśl, że do śmierci się już nie zobaczą, chociaż nigdy nie utrzymywali zbyt bliskich kantaków, nie wykraczając poza stosunki między pacjentem lekarzem; nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek naprawdę rozmawiali, poruszając poza dentystyczne tematy. Czego nie mógł znieść, jak się z niepokojem zorientował, to niestałości jako takiej, myśli, że coś, cokolwiek, definitywnie się kończy; czego nie mógł znieść, to tego, co było jednym z warunków istoty życia.

Michel Houellebecq (Unicestwianie / Anéantir, 2022)
   
   

po raz pierwszy w życiu zobaczył wisielca, czy też w ogóle samobójcę. . .

Paul po raz pierwszy w życiu zobaczył wisielca, czy też w ogóle samobójcę, spodziewał się gorszego widoku. Twarz brata nie była ani skurczona, ani sina, miała prawie normalną barwę. Była oczywiście trochę wykrzywiona nienaturalnym grymasem, ale nie tak bardzo, jego śmierć nie wyglądała na zbyt bolesną. Na pewno była mniej bolesna niż jego życie — kiedy przyszło mu to do głowy, Paul uczuł straszliwy, okrutny przypływ współczucia pomieszany z poczuciem winy, bo on też nie zrobił niczego, żeby pomóc bratu, by go wesprzeć, myśl ta omal go nie załamała, ale się opanował, musiał zadzwonić, w tej chwili nie mógł się poddać. [...]
    Tak, to było absurdalne, Paul w to nie wątpił od chwili, kiedy zobaczył ciało Aurćliena wiszące pod belką w stodole, jego śmierć była równie absurdalna jak całe jego życie, a jednocześnie pomyślał, że nigdy nie może tego powiedzieć Cćcile. Chrześcijanie mają zazwyczaj problem z absurdalnością życia, która nie mieści siew ich kategoriach myślenia. Według chrześcijańskiej wizji świata wszystkimi zdarzeniami kieruje Bóg, choć czasem świat wygląda, jakby był zdany na pastwę szatana; w każdym razie najdrobniejsza rzecz ma znaczenie, chrześcijaństwo stworzono dla ludzi mocnych, o dużej sile woli czasem nakierowanej na cnotę, lecz czasem niestety na grzech. Kiedy istoty boże wpadają w otchłań grzechu, mogą liczyć na boskie miłosierdzie. Przypomniał sobie nagle werset Claudela, który uderzył go, kiedy miał piętnaście lat: „Wiem, że tam, gdzie panuje grzech, góruje twoje miłosierdzie”*. Słowa o górowaniu miłosierdzia nie brzmiały zbyt zgrabnie, tylko w wierszu Claudela można coś takiego znaleźć; na szczęście nadrabiał w następnym wersecie: „Trzeba się modlić, gdyż nadeszła godzina Księcia świata”. Czy jednak słowa te należy rozumieć dosłownie? Czy miłosierdzie należy uznać za konsekwencję grzechu? A czy grzech nie został dopuszczony tylko po to, by pozwolić na wyniesienie łaski jako konsekwencji miłosierdzia? 
    W każdym razie w typologii chrześcijańskiej nie było miejsca na istoty takie jak Aurćlien, którego przywiązanie do życia było słabe, zawsze potrzebujące jakiejś poręki, a on sam mniej próbował uczestniczyć w świecie niż się z niego usuwać. Może nawet nie wierzył w istnienie Maryse, uważał ją za szczęśliwy miraż, możliwość życia, która została mu niezasłużenie przyznana i szybko zostanie odebrana. Czasami od instytucji oficjalnych, takich jak urzędy skarbowe, otrzymujemy pisma z wiadomością typu: „Został popełniony błąd na pańską korzyść ,zapewne zdaniem Aureliena nastąpiło właśnie coś w tym rodzaju.
    Jego samobójstwo nie miało w sobie nic zaskakującego, wydawało się zdeterminowane przez naturę rzeczy; niemniej użycie tych słów wobec Cćcile było z jego strony błędem. Tak naprawdę determinizm, podobnie jak absurdalność, nie należy do kategorii chrześcijańskich, oba zjawiska są zresztą powiązane, świat całkowicie deterministyczny zawsze wydaje się mniej czy bardziej absurdalny — nie tylko chrześcijanom, lecz wszystkim ludziom. 
    Kiedy w młodości Paul myślał o tych sprawach, Bóg —taki, jakim go sobie wyobrażał — znakomicie dawał się pogodzić z determinizmem, ponieważ to on stworzył rządzące nim prawa, a zdaniem Paula Bóg był kimś podobnym do Izaaka Newtona, który najbardziej się zbliżył do boskiej natury. A może do Davida Hilberta, choć to akurat mniej pewne, matematyka mogła się świetnie obyć bez świata, by istnieć; czy Davida Hilberta można uważać za kolegę Boga? Prawdę mówiąc, nigdy nie poświęcał wiele wysiłku umysłowego takim zagadnieniom, nawet w młodości, być może zastanawiał się nad nimi tylko w klasie maturalnej, jedynej przez wszystkie lata szkolne, w której przewidziano czas na „wstęp do wielkich tekstów filozoficznych”. Jego zainteresowanie filozofią zaczęło się więc w wieku siedemnastu lat i trzech miesięcy, a zakończyło w wieku lat równo osiemnastu.

Michel Houellebecq (Unicestwianie / Anéantir, 2022)
   
   



idealny moment na umieranie. . .

Spotkanie zakończyło się późnym popołudniem; przedwieczorne światło na początku grudnia jest bardzo ponure, pomyślał Paul, idealny moment na umieranie.

Michel Houellebecq (Unicestwianie / Anéantir, 2022)
   
   
   

wydzielała fale palącego, nieznośnego cierpienia, takie cierpienie tylko Bóg może wziąć w ramiona. . .

W rzeczywistości wcale nie rozumiała, problem polegał na tym, że w tym momencie Paul nie był w stanie wytrzymać obecności Madeleine, która wydzielała fale palącego, nieznośnego cierpienia, takie cierpienie tylko Bóg może wziąć w ramiona. Nawet nie był pewien, czy Madeleine wierzy w Boga w katolickim tego słowa znaczeniu, musiała wierzyć w jakąś siłę, która może kierować życiem człowieka lub je złamać, w sumie w coś mało kojącego, bliższego greckiej tragedii niż przesłaniu Ewangelii. W każdym razie wierzyła w Cćcile, widziała w niej osobę wtajemniczoną, która swoimi modlitwami może wpłynąć na opatrzność. Co jeszcze bardziej zaskakujące, on sam zaczynał patrzeć na siostrę podobnie.


Michel Houellebecq (Unicestwianie / Anéantir, 2022)
   
   
   

09 października 2024

śmierć jednak w końcu nadchodzi. . .

Mała biała owalna tabletka, dzielona na pół.

Nie tworzy, nie przekształca. Interpretuje. To, co było ostateczne, czyni przejściowym; to, co było nieuniknione, czyni przypadkowym. Nadaje życiu nową interpretację — uboższą, bardziej sztuczną, napiętnowaną pewną sztywnością. Nie przynosi żadnego szczęścia ani prawdziwej ulgi, jej działanie polega na czym innym: zamieniając życie w ciąg formalności, pozwala skierować człowieka na inne tory. Pozwala ludziom żyć, a przynajmniej nie umierać — przez pewien czas. 

Śmierć jednak w końcu nadchodzi, osłona molekularna pęka, proces rozpadu nabiera tempa. Następuje to zapewne szybciej u tych, którzy nigdy nie należeli do świata, nigdy nie zamierzali żyć, kochać ani być kochanymi, u tych, którzy zawsze wiedzieli, że życie nie leży w ich zasięgu. Ci, jakże liczni, nie mają czego żałować; lecz nie jest to mój przypadek.

Michel Houellebecq (Serotonina, 2019)
   
   
   

cała kultura świata niczemu nie służy, cała kultura świata nie przynosi żadnych korzyści moralnych, żadnego pożytku. . .

    Od dawna chciałem przeczytać Czarodziejską górę Tomasza Manna, czułem, że jest to książka żałobna, co w sumie pasowało do mojej sytuacji, chyba nadeszła właściwa chwila. Zatopiłem się więc w lekturze — początkowo z podziwem, później z rosnącą rezerwą. Nawet jeśli jej rozmach i ambicje były znacznie większe, ostateczny sens książki nie wykraczał poza Śmierć w Wenecji. Podobnie jak ten półgłówek Goethe (niemiecki humanista ze śródziemnomorskimi zapędami, jeden z najbardziej ponurych nudziarzy w literaturze światowej), podobnie jak jego bohater Gustaw von Aschenbach (zdecydowanie sympatyczniejszy), Tomasz Mann, sam Tomasz Mann (a to już była naprawdę poważna sprawa) nie potrafił się uwolnić od fascynacji młodością i pięknem, które ostatecznie postawił ponad wszystkim innym, ponad wszelkimi cechami intelektualnymi i moralnymi, przed którymi w końcu bez cienia wstydu obrzydliwie padł plackiem. Zatem cała kultura świata niczemu nie służy, cała kultura świata nie przynosi żadnych korzyści moralnych, żadnego pożytku, skoro w tych samych, dokładnie tych samych latach Marcel Proust ze zdumiewającą szczerością stwierdza pod koniec Czasu odnalezionego, że nie tylko relacje towarzyskie, ale i relacje przyjacielskie nie oferują niczego istotnego, są bowiem zwykłą stratą czasu, oraz że wbrew opiniom ludzi światowych, którzy za pożyteczne dla pisarza uważają intelektualne rozmowy, pisarz potrzebuje „miłostek z zakwitającymi dziewczętami”. Na obecnym etapie wzmożenia bardzo bym chciał zamienić „zakwitające dziewczęta” na „wilgotne młode cipki", wiele by to wniosło do jasności wywodu bez szkody dla jego poetyckości. (Cóż jest piękniejszego, cóż bardziej poetyckiego od wilgotniejącej cipki? Proponuję przed udzieleniem odpowiedzi poważnie się zastanowić. Fiut, który zaczyna się prężyć? Właściwie czemu nie. Jak wiele rzeczy na świecie, to również zależy od seksualnego punktu widzenia, który przyjmujemy).

Michel Houellebecq (Serotonina, 2019)
   
   
   

ludzie nigdy nie słuchają rad, a jeśli o nie proszą, to dokładnie po to, by się do nich nie zastosować. . .

Po co mu kanistry z olejem napędowym? To nie zapowiadało niczego dobrego. Zgasiłem silnik, zastanawiając się, czy powinienem z nim pogadać. Co jednak miałem mu do powiedzenia? Co więcej poza tym, co już powiedziałem poprzedniego wieczoru? Ludzie nigdy nie słuchają rad, a jeśli o nie proszą, to dokładnie po to, by się do nich nie zastosować, tylko uzyskać zewnętrzne potwierdzenie, że dali się wkręcić w spiralę zniszczenia i śmierci; osoby udzielające im rad odgrywają rolę chóru w greckiej tragedii potwierdzającego w uszach bohatera, że wkroczył na drogę destrukcji i chaosu. Poranek był jednak tak piękny, że nie chciałem do końca w to uwierzyć i po chwili wahania ruszyłem dalej w kierunku Flamanville.

Michel Houellebecq (Serotonina, 2019)
   
   
   

tak oto umierają cywilizacje, bez trosk, niebezpieczeństw i dramatów. . .

[...]na naszej planecie dość przeciętnej wielkości istnieje dużo cipek, miliardy cipek, aż w głowie się kręci, kiedy człowiek pomyśli o liczbie cipek na naszej planecie, można dostać zawrotów, chyba każdy mężczyzna kiedyś to poczuł; z drugiej strony cipki potrzebują fiutów, przynajmniej tak sobie kiedyś wyobraziły (jakże szczęśliwa pomyłka, na której opiera się męska rozkosz i przetrwanie gatunku, a może nawet socjaldemokracji), teoretycznie problem daje się rozwiązać, ale w praktyce nie ma takiej opcji, tak oto umierają cywilizacje, bez trosk, niebezpieczeństw i dramatów, przy niewielkim przelewie krwi, cywilizacje umierają z nudów, ze znużenia samymi sobą, co socjaldemokracja miała mi do zaoferowania, oczywiście nic, jedynie trwałość nieobecności i wezwanie do zapomnienia.

Michel Houellebecq (Serotonina, 2019)
   
   
   

facet wygląda w pełni stabilnie, aż tu zonk! i w sylwestra strzela sobie w łeb. . .

    - Co pan robi w czasie świąt? Trzeba bardzo uważać w tym okresie, dla osób cierpiących na depresję czas świąteczny bywa wręcz śmiertelny, miałem mnóstwo takich pacjentów, facet wygląda w pełni stabilnie, aż tu zonk! i w sylwestra strzela sobie w łeb, zawsze w sylwestra wieczorem, po północy nie ma już problemu. Trzeba zrozumieć: już Gwiazdka nieźle nim tąpnęła, potem miał tydzień na rozmyślanie nad gównem, w które wdepnął, może miał jakiś plan, żeby uniknąć sylwestra, ale plan nie wypalił, nadchodzi wieczór trzydziestego pierwszego grudnia, a on nie daje rady, podchodzi dokona i skacze albo strzela sobie w łeb, jak kto woli. Ja o tym mówię jak gdyby nigdy nic, ale moja robota zasadniczo polega na tym, żeby chronić ludzi przed śmiercią, to znaczy przez pewien czas, tak długo, jak się da.

Michel Houellebecq (Serotonina, 2019)
   
   
   

więc dołoży leki, w końcu serce nie wytrzyma. . .

[...]bez wątpienia była już stracona. Jej spożycie alkoholu będzie rosło, wkrótce i tego będzie mało, więc dołoży leki, w końcu serce nie wytrzyma i znajdą ją udławioną własnymi wymiocinami w jej młyn, mieszkaniu oknami na podwórko przy bouleard Vincent-Lindon. Nie tylko ja nie byłem w stanie uratować Claire, ale nikt nie był w stanie jej uratować. Może poza kilkoma członkami chrześcijańskich sekt (tych, starców, kaleki i nędzarzy uważają, lub udają, że uważają, za swoich braci w Chrystusie), tyle że Claire kompletnie nie była nimi ich braterskie współczucie natychmiast wyszłoby jej nosem, gdyż to, czego naprawdę potrzebowała, to zatkała małżeńska czułość, a w bliższej perspektywie czyiś kutas w jej cipce, lecz to akurat nie było możliwe, zwykła małżeńska czułość wiąże się z zaspokojoną seksualnością, co nieodwołalnie wymagało przejścia przez etap „seksu", a właśnie to było już wykluczone.

Michel Houellebecq (Serotonina, 2019)
   
   
   

obecność dziecka staje się przeszkodą, a ono samo wrogiem. . .

[...] w przypadku matki sprawa jest jasna: albo się całkowicie poświęcasz, zapominasz o własnym szczęściu i myślisz tylko o tym, jak zapewnić szczęście dziecku, albo wręcz odwrotnie, obecność dziecka staje się przeszkodą, a ono samo wrogiem.

Michel Houellebecq (Serotonina, 2019)
   
   
   

w tym konkretnym punkcie istniał między filozofami consensus. . .

Kiedy patrzę na sytuację z pewnego dystansu, najciekawsze okazuje się to, że podobnie jak z Yuzu dwadzieścia lat później, całe moje dobra doczesne mieściły się w jednej walizce. Dobra doczesne chyba nie za bardzo mnie kręciły, co w oczach niektórych greckich filozofów (epikurejczyków? stoików? cyników? wszystkich po trochu?) było bardzo korzystnym stanem ducha; podejście odwrotne rzadko bywa chwalone, a więc w tym konkretnym punkcie istniał między filozofami consensus — sytuacja na tyle rzadka, że warta podkreślenia.

Michel Houellebecq (Serotonina, 2019)
   
   
   

uznać szczęście za jakiś starożytny majak. . .

[...]nigdy nie zbliżywszy się do szczęścia, ale komu się to udaje? Na Zachodzie nikt już nie będzie szczęśliwy, myślała, nikt i nigdy, przyszła pora, by uznać szczęście za jakiś starożytny majak, do szczęścia nie ma już po prostu warunków historycznych.

Michel Houellebecq (Serotonina, 2019)
   
   
   

są rzeczy, które człowiek robi z miłości, co nie znaczy, by śpieszył się je skończyć. . .

    Poszedłem do sprzedawcy, jednego z syjonistów w naszym mieście, i kupiłem mocny papier i dobry sznurek. Nie powiedziałem mu, do czego są mi potrzebne, żeby nie pomyślał, że liczę na jakiś rabat. Przecież nie otwierał sklepu wyłącznie na chwałę Bożą. Zakupiwszy papier i sznurek, wróciłem do domu. Wziąłem dzieło rabina Szmarii, przyjrzałem mu się raz i drugi, po czym zawinąłem w papier i obwiązałem sznurkiem. Następnie usiadłem i wypisałem na wierzchu imię i nazwisko dyrektora biblioteki Ginzei Josef oraz - tym razem nie na próżno - słowo „Jerozolima”. Dodałem również „Palestyna” zamiast „Kraj Izraela”, a to na pamiątkę zburzenia Świątyni.
    Sprawdziłem paczkę i uznałem, że nadaje się do wysłania do Jerozolimy. Poszedłem więc z nią na pocztę.
    Są rzeczy, które człowiek robi z miłości, co nie znaczy, by śpieszył się je skończyć. Tak właśnie było ze mną i z książką rabina Szmarii. Przypominałem małego chłopca trzymającego w rękach papierowy latawiec. Chociaż przeznaczony jest do latania, chłopiec trzyma go mocno, nie wypuszcza ręki. Dlaczego? Bo póki ma go przy sobie, latawiec należy do niego, a gdy mu pozwoli odlecieć, latawiec wzniesie się wysoko i zniknie na niebie, a on zostanie z pustymi rękami. Tak samo j a. Wiedziałem, że paczkę przygotowałem po to, by ją wysłać do Jerozolimy. Ale póki trzymam ją w rękach, obydwoje jesteśmy związani z Jerozolimą; kiedy ją wypuszczę, ona pojedzie do Jerozolimy, a ja będę wałęsał się po Buczaczu. A jednak nogi same zaprowadziły mnie na pocztę.

Josef Szmuel Agnon (Przypowieść o skrybie i inne opowiadania / Zaginiona książka, 1931)
   
   
   

podatek dochodowy wyprodukował więcej kryminalistów niż wszelkie ustawy!. . .

Niech państwo tylko poczekają, aż ktoś zajrzy do kieszeni Ziębie! Zdziwią się państwo. Podatek dochodowy wyprodukował więcej kryminalistów niż wszelkie ustawy! Gotcha! Odprowadzimy panią w poręcznych, brzęczących kajdankach, o tę sumkę, której jeszcze brakuje do aresztowania pani, i pani, i tamtego pana też, nam się to nie rozbije. Zięba robi pod siebie do zrobionego już gniazda, a potem swoje gówno jeszcze sprzedaje, żywemu nie przepuści, bierze procenty, a potem oddaje je prawej sprawie. Pieniądze cieszą się z powrotu do domu, jakby ich nie było całą wieczność. Ale pani jest tu postawiona w stan oskarżenia i ma pewne obowiązki. Trzeba było się przeprowadzić do jakiegoś przyjaznego podatkom raju za granicą, dokładnie tam, gdzie pani teraz nie ma. Zamiast tego przeprowadziła się pani wraz ze swoją głupotą do naszego nieprzyjaznego podatkom kraju, ciągnęło tu panią, teraz my panią pociągamy, co, zatkało?!

Elfriede Jelinek (Dane osobowe, 2022)
   
   
   

aby terapeuta mógł rozpoznać zaburzenie osobowości według definicji zawartej w DSM-5. . .

Aby terapeuta mógł rozpoznać zaburzenie osobowości według definicji zawartej w DSM-5 — u pacjenta musi występować wzorzec zachowań i przeżyć wewnętrznych (np. myśli, uczuć, motywacji), który sięga stosunkowo wczesnych etapów życia (okresu dojrzewania lub wczesnej dorosłości), jest stabilny w czasie i usztywniony w różnych kondensatach oraz powoduje poważne problemy — czy to w sferze emocjonalnej jednostki, czy w różnych obszarach jej funkcjonowania (American Psychiatric Association 2013). Co ważne, wzorzec ów musi znacznie odbiegać od oczekiwań i norm występujących w kulturze jednostki musi się też przejawiać przynajmniej w dwóch z czterech obszarów obejmujących interpretację doświadczenia, emocje, funkcjonowanie w relacjach z ludźmi i kontrolę impulsów. Podobnie jak w przypadku wszystkich zaburzeń psychicznych dany wzorzec objawów nie wpisuje się w kryteria diagnostyczne innego zaburzenia.
[...]
Kategorie i wymiary

Podstawowym punktem spornym w dyskusji na temat właściwej oceny i diagnozy zaburzeń osobowości jest to, czy owe zaburzenia należy uznać za odrębne kategorie. Może osobowość jest bytem ciągłym, dlatego wybrane jej cechy różnią się u osób zaburzonych i niezaburzonych jedynie stopniem nasilenia? Wyznaczając granice poszczególnych kategorii diagnostycznych, autorzy oficjalnych klasyfikacji postulują istnienie jednoznacznych podziałów — nie tylko między zaburzeniami, lecz także między osobowością funkcjonującą prawidłowo i nieprawidłowo (Clark 1992; Livesley 1998). Zdaniem wielu to, że wyodrębnione zaburzenia często z sobą współwystępują, ma sugerować mankamenty stosowanych obecnie systemów, których autorom nie udało się precyzyjnie opisać jednostek nozologicznych (Bornstein 1998; Livesley 1998, Watson, Clark 2006).

Beck, A. T., Freeman, A., & Davis, D. D. (2016). Terapia poznawcza zaburzeń osobowości (M. Cierpisz, Trans.; 2nd ed.). Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.